niedziela, 24 stycznia 2016

Blizzard 2016

Wszyscy pewnie słyszeli o panującej w USA burzy śnieżnej. Niektórzy się z tego śmieją, inni zadziwiają lub niedowierzają. A jak jest na prawdę?

Ja mogę się odnieść tylko do mojego doświadczenia, więc przybliżę Wam sytuację panującą w Virginii.
Pierwszy śnieg spadł w środę wieczorem. Nic o nim nie mówiły wiadomości pogodowe i choć spadło go niewiele to na drugi dzień był problem z jazdą. I tym sposobem szkołą mojej dziewczynki została odwołana, a niektóre po prostu zaczęły się później. To było dla mnie zdziwienie, ale pamiętajmy o tym, że tutaj nikt nie jeździ na oponach zimowych. Jak czasem w Polsce spadnie śnieg w październiku to też jest problem z jazdą na oponach letnich.
A oczywiście po tym środowym śniegu nie było śladu w czwartek popołudniu.

Prawdziwy śnieg miał zacząć padać w piątek i tak się stało. Prószyć zaczęło przed 13. Oczywiście cały piątek szkoły były pozamykana - mnie i tak to nie dotyczy bo moje HK nie chodzi do szkoły w piątki. Host wrócił z pracy o 1.30, hostka godzinę później, bo pracowali tylko do 2.00 pm. Nawet niektóre restauracje były zamykane o 4.00 pm.

Od tej pory śnieg pada cały czas i wieje silny północno-zachodni wiatr. W piątek wieczorem wszystko wyglądało jak normalna zima w Polsce. W sobotę już nie. Pomimo tego że pługi cały czas jeżdżą po naszym osiedlu, asfaltu w ogóle nie widać. Hości co jakiś czas odśnieżają podjazd żeby jutro nie było masakry. Na szczęście mają spalinową odśnieżarkę więc idzie szybko. Sąsiad na przeciwko odśnieżał podjazd łopatami całą 4-o osobową rodziną przez 1,5 h.
Samochody są zakopane w śniegu, więc nie ma za bardzo jak gdzieś pojechać. Poza tym jest to odradzane. Na drogach jest mnóstwo wypadków. Dla potwierdzenia trochę zdjęć.

Widok z okna - sobota rano

Tak, za mną stoi samochód

Ulica

Mój samochód


Podjazd odśnieżony rano - zdjęcie 1.00 pm

Sąsiedzi odśnieżają

Zasypane okno w moim pokoju.

Owszem śmieszyć może panika amerykanów. Że wykupują wszystko ze sklepów, jakby miał nastąpić kataklizm, czy że brakuje paliwa na stacjach benzynowych, ale dla nich śnieg jest rzadkością, a te opady na prawdę są ogromne.
Jak czytam, że panikują nawet w Atlancie to jestem w szoku, bo to jednak ciepłe rejony. No ale cóż. 

Na deser zdjęcie pólek sklepowych z czwartku




środa, 20 stycznia 2016

Prawo jazdy :)

W sobotę dotarło do mnie stanowe prawo jazdy. W końcu po prawie 3 miesiącach tutaj zdobyłam ten upragniony dokument. Teraz postaram się Wam opowiedzieć jak wygląda zdobywanie tego dokumentu w Wirginii.

W książce z której się przygotujemy do egzaminu - Virginia Driver's Manual, którą można znaleźć tutaj, jest napisane, że przeprowadzając się do Virginii należy zdobyć stanowe prawo jazdy w ciągu 60 dni. Ale opowiem Wam historię z soboty. Moja koleżanka przez przypadek jechała bez włączonych świateł do domu i zatrzymała ją policja. Jest ona tutaj od września i właśnie we wtorek zdała w końcu prawko, ale jeszcze go nie dostała, a nie wzięła ze sobą tymczasowego prawa jazdy. Policjant powiedział, że powinna zrobić prawko max w 30 dni od przyjazdu i dostała mandat i wezwanie do sądu. Więc niestety, ale żartów z tym nie ma.

Przechodzimy w takim razie do tego jak zdać egzamin i jak on wygląda. Należy się udać do najbliższej jednostki DMV - Department of Motor Vehicles i zabrać ze sobą:
- paszport
- DS-2019
- polskie prawo jazdy
- międzynarodowe prawo jazdy
- kartę SSN
- statement z banku potwierdzający Wasz adres

Jeżeli chcecie zdawać w sobotę to pewnie będzie musieli czekać w długiej kolejce do punktu poboru numerków - nie wiem jak inaczej to nazwać, a tylko tym się zajmują. No dobra, jeszcze udzielają informacji. Pokazuje się oczywiście wszystkie dokumenty i jeśli wszystko jest w porządku dostaje się numerek i formularz do wypełnienia.



Następnie trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać aż was wywołają. Podchodzi się wtedy do okienka, daje wszystkie dokumenty i wypełniony formularz. Potem pan lub pani prosi o przyłożenie głowy do specjalnego urządzenia i przeczytanie jednego rządku liter. Czyli po prostu sprawdzenie wzroku. Następnie podpis do prawa jazdy i zdjęcie. Gdy wszystko jest pięknie wypełnione podają nam numer komputera, przy którym wypełniamy nasz test. Z tego co wiem to nie ma ograniczenia czasowego, co do pisania testu.
Test składa się z dwóch części. Pierwsza to 10 pytań o znaki drogowe i trzeba na wszystkie odpowiedzieć poprawnie. Jeśli pierwszą część mamy zaliczoną od razu przechodzimy do części drugiej. Składa się ona z 30 pytań dotyczących przepisów i bezpiecznej jazdy. Wszystko jest w manual, więc radzę dobrze tę książeczkę przestudiować. W tej części już można popełniać błędy, a dokładnie 6, nie więcej. Ja  miałam takiego pecha, że popełniłam 7 błędów.
Ale spokojnie oblanie teorii po raz pierwszy nie jest tragedią. Można przyjść za 2 tygodnie i bez żadnych kosztów powtórzyć egzamin, lub napisać go tego samego dnia, jeśli wam pozwolą, lub najbliższy, który wam pasuje przed upływem 2 tygodni i zapłacić $2. Majątek to raczej nie jest.

Jak już mamy zdany egzamin teoretyczny możemy przejść do testu praktycznego. Ja, z racji tego, że zdałam w sobotę, musiałam się umówić na test. Czekałam na niego prawie miesiąc, bo niestety mogłam tylko w sobotę, a po drodze były święta i nowy rok, więc DMV było pozamykane.
Jeśli ktoś przychodzi na tygodniu i jest mało ludzi to często pozwalają podchodzić do egzaminu tego samego dnia.

Do zdania praktyki potrzebujemy po pierwsze samochodu - sprawnego, z ważnym przeglądem, dowodu rejestracyjnego, ubezpieczenia, swoich wszystkich dokumentów i tyle.

Ja przychodząc do DMV musiałam po raz kolejny czekać w kolejce po numerek. Znowu wypełniać te same dokumenty. Jak mnie poprosili musiałam znowu sprawdzić wzrok i zrobić zdjęcie. Jak już wszystko pan wypełnił zostało czekanie na egzaminatora.

Z egzaminatorem udałam się do mojego samochodu. Na początek bez odpalania samochodu kazał pokazać wszystkie światła, nacisnąć klakson. Potem wsiadł do samochodu i sprawdził czy działa klimatyzacja. Przeczytał instrukcję jak będzie przebiegał egzamin i ruszyliśmy. Cała jazda trwała jakieś 5 min. Przejechałam 3 skrzyżowania z światłami i trochę osiedlem domków. I tyle.

Po zaparkowaniu pod DMV weszłam jeszcze na chwilę do środka. Pan powiedział, że egzamin jest zdany. Zapłaciłam za wszystko $20 i dostałam tymczasowe prawo jazdy, czyli kartkę wydrukowaną z komputera, że zdałam egzamin. No i tydzień czekałam, aż pocztą przyjdzie mi "plastik".

Tak wygląda przykładowe prawo jazdy

Warto jeszcze dodać, że w Virginii prawo jazdy jest ważne do końca naszej wizy. 
Do egzaminu teoretycznego jak i praktycznego można podejść 3 razy, jeśli się nie zda za trzecim razem trzeba wziąć kurs, który nie wiem ile kosztuje, ale pewnie trochę.
A i jeszcze jedno jeśli ktoś ma umówione spotkanie na egzamin i się na nie spóźni lub po prostu będzie tak długo stał w kolejce, że do okienka podejdzie później będzie musiał przyjść innym razem. Czyli lepiej być wcześniej niż się spóźnić.

To tyle. Trochę mi to zajęło miejsca. Życzę powodzenia wszystkim, którzy mają ten egzamin przed sobą :)