środa, 21 października 2015

Lot

Doleciałam :) Na szczęście udało się bez żadnych komplikacji. Ale od początku.

Wylot miałam o godzinie 12.20, a na lotnisko dotarłam o godzinie 10.00.
Na tablicy odlotów sprawdziłam przy którym stanowisku należy nadać swój bagaż i tam się udałam. Przy nadawaniu należy pokazać oba bilety (oczywiście jeżeli ma się przesiadkę) i paszport. Następnie przeszłam przez bramki bezpieczeństwa. Musiałam osobno wyjąć elektronikę, oczywiście ubranie wierzchnie, pasek i zegarek. Na szczęście nie pikało :)
Przed wejściem do gate musiałam przejść kontrolę graniczną i później tylko czekać, aż zaczną wpuszczać, Najpierw oczywiście wchodziła pierwsza klasa, zaobserwowałam taką jedną osobę, ale ok, a dopiero później wszyscy inni. Weszłam jako jedna z pierwszych więc udało mi się na spokojnie zająć miejsce.

Lot do Londynu był bardzo spokojny, przylecieliśmy nawet pół godziny wcześniej, więc trzeba było chwilę czekać na wyjście. Jak samolot startował to pomyślałam, ze to takie uczucie jak czasem jadąc samochodem podskoczy się na jakimś małym wzniesieniu.

Jak udało nam się w końcu wysiąść z samolotu musiałam zmienić terminal. Po dotarciu w odpowiednie miejsce należało ustawić się w gigantycznej kolejce i czekać na autobus. Po przyjechaniu na odpowiedni terminal po raz kolejny musiałam przejść kontrolę bezpieczeństwa i po raz drugi wszystko wyciągać, nie rozumiem czemu. Już myślałam, że wszystko poszło gładko, ale nie. Jedno z moich pudeł zostało wzięte na bok. Pani musiała sprawdzić płyny które przewoziłam. Ciekawe co takiego wydało jej się podejrzane i czego tam szukała.

Dobra, uff, udało się przejść bramki. Teraz tylko znaleźć odpowiedni gate. Okazało się że musimy na niego jechać metrem i jeździć schodami w dół i w górę; Cała procedura zajęła nam jakieś 1,5 h, Ale jak dotarliśmy o jakieś 15.15 to okazało się że jeszcze nie zaczynają wpuszczać. Zaczęli dopiero o 15.30, wylot był o 16, a niby koniec wchodzenia o 15.40. No chyba oni żartują, że w 10 minut wszystkich wpuszczą. A tutaj dla pierwszej klasy była osobna kolejka więc nie trzeba było czekać aż oni wejdą.

Jak weszliśmy do samolotu to na każdym fotelu leżał zestaw podróżnika tj poduszka, koc, słuchawki do telewizora, szczoteczka do zębów i pasta. Wylecieliśmy dopiero o 16.20, czyli już na początku opóźnienie 20 minut. Sama podróż była męcząca, ciężko jest wytrzymać 8 h w jednej pozycji. Jako, że lecieliśmy późno dostaliśmy obiad. BYł do wyboru kurczak z ryżem lub pasta ze szpinakiem. Do tego bułka, słone masło, ciasto, ser żółty i czekoladowo-pomarańczowy mus i sałatka z jakąś kaszą, która była nie dobra i jej nie jadłam. Zresztą bardzo podobna była na lunch w poprzednim locie, ale zjadłam bo byłam głodna. A tutaj chyba najlepszy z tego wszystkiego był mus. Pani nawet się pytałam czy chcę do obiadu wino. Poza tym w czasie całego lotu co chwilę chodzili z napojami ciepłymi i zimnymi, a 1,5 h przed lądowaniem były jeszcze kanapki ze kurczakiem, jakąś pastą i bazylią. A godzinę przed lądowaniem załoga rozdała do wypełnienia kartki do odprawy.



Wszystkim lecącym do USA polecam pójście do łazienki przed wyjściem z samolotu. Ja tego nie zrobiłam :-/ Do przejścia przez bramki po przylocie czekałam ponad godzinę. Pomijając już fakt że samolot wylądował o 19.20, a nie 18.45. Po pozytywnej rozmowie z panem mogłam w końcu odebrać swój bagaż. Na szczęście doleciał, ale już się bałam, bo nie było go na taśmie. Po prostu część bagaży leżała obok. Jak już miałam wszystkie swoje rzeczy pozostała ostania kontrola tzn bagażu na obecność kiełbasy, wędliny i owoców :p A jeszcze się okazało że pan który mnie sprawdzał jest Polakiem :)

O 21.00 całą grupą 18 au pair wyjechaliśmy z lotniska do szkoły. Dojechaliśmy tam chwilę przed 22, wnieśliśmy swoje bagaże i odbyło się krótkie spotkanie informacyjne. A na przywitanie wszyscy dostali po butelce wody Poland Spring :) a na koniec także prezenty powitalne. Ja dostałam torbę CC i wycieczkę do NYC od rodzinki.

Życzę Wam miłego dnia, bo pewnie to przeczytacie rano.
Take care and see you soon :)

poniedziałek, 19 października 2015

Prezenty

Cześć,

Nastał ten długo wyczekiwany dzień. Dzisiaj już wyjeżdżam. Zaraz będę dopakowywała ostatnie rzeczy i wyruszę w drogę na lotnisko do Warszawy.

Ale zanim to, szybko wrzucę Wam zdjęcia moich prezentów dla host family.

Dla dziewczynki

Dla chłopca

Dla mamy

Dla taty


Dla całej rodzinki.

Trochę skromnie, ale miałam małą inwencję twórczą.
Ja zmykam, a wy trzymajcie za mnie kciuki, 12.20 wylot.
Do usłyszenia już zza oceanu :)

poniedziałek, 12 października 2015

Ostatni tydzień

Do mojego wyjazdu pozostał dokładnie tydzień. 19 października rozpocznę swoją przygodę w USA.
Właśnie teraz zaczynam się stresować i w końcu zaczyna do mnie docierać, że faktycznie wylatuje.

W ubiegłym tygodniu dostałam ostatnio przesyłkę z agencji. Było tam sporo lektury, ale co najważniejsze dostałam moją kartę ubezpieczeniową.


Jest także wiele potrzebnych informacji o training school oraz rozkład zajęć i wiele innych informacji.


W ubiegłym tygodniu dostałam także walizki, które zamówiłam przez internet. \


Także można by rzec, ze jestem gotowa do wyprawy, ale zostało mi jeszcze do zrobienie:
- kupić prezenty dla HF
- zrobić zakupy dla mnie na wyjazd, niby drobiazgi ale jednak
- spakować się! a przy okazji zrobić przegląd ubrać co jeszcze można nosić a co do wyrzucenia
- pożegnać się
- no i oczywiście kupić dolary

Może macie dla mnie jakieś rady co wziąć a co nie? Zastanawiałam się czy brać zimową kurtkę. Po dzisiejszym dniu już nie mam złudzeń. Tak jest u mnie za oknem



A na koniec informacja, jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować, stworzyłam specjalnie do tego celu odpowiednią zakładkę. Znajdziecie też tam mojego aska więc jeśli ktoś chce to proszę się nie krępować i zadawać pytania.

Trzymajcie za mnie kciuki bo już za tydzień przede mną taki lot:


Jeżeli znajdzie się ktoś, kto leci w tym samym dniu i dziwnym trafem ma ten sam lot to proszę się koniecznie do mnie odezwać :)
Jeśli ktoś umie ustawić zegar odliczający czas i chciałby mi pomóc proszę o kontakt :)

wtorek, 6 października 2015

Dokumenty

W mojej agencji wszystkie dokumenty należy dostarczyć dopiero po znalezieniu rodziny. Dlatego też ja się z tym nie spieszyłam. I załatwiałam to całkiem niedawno. 

Zaświadczenie od lekarza

Na szczęście ja nie natrafiłam tutaj na żadne trudności. Udałam się do mojej przychodni wraz z kartą szczepień, książeczką zdrowia i kartą zdrowia ze szkoły. Czyli wszystkimi możliwymi dokumentami dotyczącymi mojego zdrowia, które znalazłam w domu. Zarejestrowałam się do mojej lekarki i wszystko i pięknie wypełniła. No dobra trochę to zajęło, ale ciężko było znaleźć niektóre szczepienia. 
Naczytałam się kilku historii o tym, że lekarze nie chcieli wypełniać tych dokumentów. Nie wiem czy u mnie wynikało to z tego, że mam fajną lekarkę, czy tego, że jest też dyrektorem przychodni.
A tak wygląda ten druk w Cultural Care.



Zaświadczenie o niekaralności

To jest dość prosta sprawa. Ale, żeby ułatwić Wam ją jeszcze bardziej polecam skorzystać ze strony https://ewnioski.pl/formularze/zaswiadczenie-o-niekaralnosci/informacje. Tutaj wpisujecie swoje dane i później dostajecie na maila gotowe do wydrukowania zaświadczenie. Teraz pozostaje już tylko udać się do sądu, uiścić opłatę i udać się do pokoju lub okienka (zależy od sądu) gdzie dostaniecie pieczątkę, że nie figurujecie w Krajowym Rejestrze Karnym. 
Oczywiście jak przystało na Kielecki sąd nie obyło się bez awantury :p To nie był mój pierwszy raz, kiedy musiałam uzyskać takie zaświadczenie. Dlatego też wiedziałam, że akurat w tym dziale pracuje jedna bardzo niemiła pani. Jak coś jest nie tak, to zamiast pomóc osobie, która przyszła, ta oczywiście musi zrzędzić. Specjalnie dzwoniłam do agencji czy mam zaznaczyć tylko kartotekę karną czy wszystkie trzy. Dostałam odpowiedź, że lepiej wszystkie. Tak też zrobiłam. A ta kobieta oczywiście musi się o to doczepić. A po co pani aż trzy itd. A tak na prawdę dla niej to jest minuta więcej roboty, no ale ponarzekać trzeba.

Międzynarodowe prawo jazdy

Do agencji musiałam wysłać tylko ksero mojego polskiego prawa jazdy, ale wiadomo, że i tak muszę wyrobić międzynarodowe prawo jazdy, aby móc jeździć w USA.
Znowu posłużę się dla Was podpowiedzią, że wniosek można wypełnić tutaj https://formularz.ewnioski.pl/wniosek-o-wydanie-miedzynarodowego-prawa-jazdy. 
Ja wypełniłam tradycyjnie własnoręcznie w urzędzie miasta. Jak już mamy wypełniony wniosek należy pójść do kasy urzędu i uiścić opłatę w wysokości 35 zł. Następnie udać się do pokoju w wydziale komunikacji wraz z wnioskiem, potwierdzeniem opłaty oraz zdjęciem. Ja złożyłam wniosek w czwartek a do odbioru był już w poniedziałek. Także nie zajmuje to wiele czasu.


Do tego dorzuciłam jeszcze ksero świadectwa ukończenie liceum i wszystko razem wysłałam do agencji. 

Na koniec chciałam się z Wami podzielić traumatycznymi wydarzeniami z ostatniej soboty. Jechałam sobie spokojnie przez miasto. Powoli ruszałam ze skrzyżowania, 2 samochody przede mną przejechały już na zielonym. Aż tu nagle jakiś pajac prawie we mnie wjechał, bo zachciało mu się przejeżdżać na czerwonym. Na dodatek gadał przez telefon, a prowadził busa wypełnionego ludźmi. Ja oczywiście po hamulcach, aż mi samochód zgasł na środku skrzyżowania. Na szczęście nic się nie stało, ale miałam duszę na ramieniu. Ktoś mi powie dlaczego tacy debile jeżdżą po mieście i jeszcze przewożą innych ludzi?